Od jakiegoś czasu śledzimy poczynania premiera Węgier Viktora Orbana i jego reformy na rynku finansowym. Nałożenie podatku na banki, przekazanie wszystkich składek do APEH (odpowiednika naszego ZUS) i tym samym ukrócenie praktyk prywatnych OFE w stylu wykupywanie obligacji rządowych za pieniądze podatnika, który do OFE wpłacał składki na emeryturę. 19 września 2011 Rząd Węgierski zatwierdził możliwość spłaty kredytów hipotecznych zaciągniętych we franku szwajcarskim i euro na preferencyjnych warunkach:
  • 180 forintów za franka - przy kursie 100 HUF = 1,50 zł to Węgrzy mogą zapłacić za franka około 2,80 zł.
  • 250 forintów za euro - czyli około 3,75 zł za euro.

Kredyty hipoteczne na takich warunkach trzeba spłacić jednorazowo a decyzję podjąć najpóźniej na 2 miesiące przed końcem 2011 roku.

Co jest dobre dla ludzi nie jest dobre dla bankowców. Stąd Stowarzyszenie Węgierskich Banków chce zaskarżyć ustawę do Trybunału konstytucyjnego a inne banki będą odwoływać się w Brukselii.

A jak sprawa wygląda u nas? p. Waldek wprowadził ustawę antyspreadową która de facto spread-ów nie likwiduje. Ilu z kredytobiorców ma czas latać po kantorach przed każdą spłatą raty kredytu?
Jak może ciągle istnieć kilkunastoprocentowy spread w Getin Banku? Jak widać w Polsce nic się nie zmienia mimo lat.