Próba samospalenia 23 września 2011 roku to przestroga i nauczka, wydarzenie które powinno dać do myślenia i które powinno coś zmienić. Poświęcenie w imię prawdy, które nie powinno zostać zapomniane.

Ludzie którzy decydują się na taki sposób manifestacji i przypomnienia o ważnych sprawach światu, to nie jak mawiają niektórzy czubki i osoby nieodpowiedzialne wybierające śmierć zamiast walki. To w pewnym sensie bohaterowie z zaznaczeniem, że nigdy chwili obecnej tylko bohaterowie doceniani kilkanaście, kilkadziesiąt lat później kiedy ludzie zrozumieją, że pewne stany rzeczy wtedy były słusznie podważane.

Do samospalenia dochodziło wiele razy warto chociażby wspomnieć mnicha Thích Quảng Ðức który podpalił się w 1963 r w proteście przeciwko represjonowaniu buddyzmu w Wietnamie oraz Ryszarda Siwca który podpalił się w 1968 roku protestując przeciwko interwencji Wojska Polskiego w Czechosłowacji.

Teraz we wrześniu 2011 49 latek pozostawił list pożegnalny w którym pisał m.in.:

"Przegrałem (...) z urzędnikami, którzy stworzyli system... ". Mężczyzna jest przekonany, że mógłby uniknąć kłopotów finansowych i zwolnienia z pracy, gdyby przymykał oczy na działalność szefowej Urzędu Skarbowego lub jej pomagał.

pisał także że pozdrawia premiera i "życzy dobrego samopoczucia" w związku z tym, co "do tej pory zrobiliście dla obywateli tego kraju, szczególnie dla mnie i dla mojej rodziny".

"W ramach kampanii wyborczej jeździ Pan po kraju i opowiada obywatelom, co zrobiliście i co zamierzacie zrobić dla ich dobra. Mam do Pana prośbę, niech pojedzie Pan do miejscowości Tokarnia w powiecie myślenickim i wyjaśni Pan mojej żonie i dzieciom, które tam przebywają, dlaczego nie mają już ojca i powie im, patrząc przy tym głęboko w oczy, że jest to moja wina, a wy zrobiliście wszystko dobrze, zgodnie z prawem oraz poczuciem sprawiedliwości społecznej"

"Mam do Pana prośbę, niech (...) wyjaśni Pan mojej żonie i dzieciom (...) dlaczego nie mają już ojca"

Jak odczytujemy to my, Polacy?

Oprócz oczywiście ciężkiej sytuacji tego człowieka w której znajdują się setki tysięcy Polaków trzeba trzeźwo spojrzeć na obraz Polski po tych 20 latach rządzenia demokratycznie wybranych rządów. Jeden z Internautów w kilku zdaniach określa naszą sytuację:

"Zniszczono polski przemysł, zdegradowano rolnictwo, inne dziedziny życia społeczno- gospodarczego są w zapaści. Specjaliści odnotowują rujnowanie kultury, służby zdrowia, zatruwania umysłów dzieci antypolskimi programami edukacji. Powiększa się olbrzymie nasze zadłużenie krajowe i zagraniczne, handel zagraniczny miast korzyści przynosi kilkanaście mld USD deficytu rocznie, 80% społeczeństwa żyje w biedzie a w tej grupie - kilka milionów poniżej granicy biologicznego przetrwania. Ludzie nie wytrzymują tej presji nieszczęścia. Pękają w szwach szpitale psychiatryczne, przepełnione są więzienia, wśród dzieci szerzone są nałogi i propagowane zboczenia, rośnie z roku na rok liczba samobójstw! Trzeba być wyjątkowym durniem by po 20 latach doświadczeń podporządkowywania się dyrektywom UE siedzieć z założonymi rękami i nie starać się znaleźć drogi wyjścia ku lepszej przyszłości"

Słowa ostre ale niestety prawdziwe. Wzrost gospodarczy i wszystko co mamy zawdzięczamy nie własnej pracy, z nielicznymi wyjątkami, a po prostu kredytom i zadłużaniu się.
Doprowadziło to do tego że nasze długi są o wiele większe niż długi Gierka a polskich zakładów produkcyjnych mamy całe 0. Wszystko przejadamy. Prywatyzacja to właściwie oddanie wszystkiego w obce ręce począwszy od cukrowni a skończywszy na surowcach naturalnych i wreszcie bankach.

Czy jeszcze jesteśmy wolnym, niezależnym krajem? Może nam się tak wydaje ale naszym wielkim sąsiadom raczej nie. Nic nie znaczymy. PKB napędza tania siła robocza która generuje milionowe zyski Biedronkom, Provident-om i innym firmom.

Może gdyby wszyscy którzy zarabiają nawet przyszłą minimalną płacę 1500 zł brutto przy czynszach średnio 500 zł wydatkach na dzieci minimum 500 zł i podstawowych opłatach za prąd, wodę i gaz nie mówiąc o dojazdach do pracy, Samospalili by się - wtedy rządzący przejrzeli by na oczy.

A tak pracuj na poziomie niewolnika kiedy to Twoje uposażenie starcza Ci równo na przeżycie (kiedyś o niewolników też dbano aby nie umierali i byli zdrowi) teraz nawet z tym zdrowiem jest tak że nas nie stać na opiekę medyczną a już na pewno nie na lekarstwa.

Ktoś powie że to żale, nie, wysiadając ze swojej bryki wracając z dobrze płatnej pracy rozejrzyj się, jest was tylko 20% wszystkich Polaków którym żyje się w miarę dostatnio. Jesteś albo politykiem, albo pracujesz w korporacji, ewentualnie pracujesz przy wydobyciu surowców naturalnych i/lub ich przetwarzaniu na energię - reszta ludzi klepie biedę.